Smoczym okiem: "Duże zmiany w Suidarnae"


Wszędzie widzę recenzje książek. Fantastyka, obyczajowe, horror, romanc i co tam jeszcze istnieje. Nidzie jednak nie zauważyłam, żeby ktoś polecił jakiekolwiek opowiadanie. Wszak nie codziennie jest czas, żeby porządnie zagłębić się w trzystustronicowe czytadło.
         „Duże zmiany w Suidarnae” Eugeniusza Dębskiego jest fantastycznym sposobem, kiedy wreszcie w niedzielny wieczór masz ochotę poczytać, ale wiesz, że do historii wrócisz może za dwa tygodnie. Albo dalej.
         Opowiadanie przedstawia fragment życia Hondelyka i Cadrona. Pierwszy z panów jest Xameleonem. Umie całkowicie zmienić swój wygląd, a także upodobnić się do innej osoby. Możni często wynajmują go do załatwienia przeróżnych spraw. Tak było i tym razem. Pewna dama o imieniu Empilea uknuła chytry plan. Ukrywała go jednak pod płaszczykiem ochrony swojej marchii, a Hondelyk ma jej w tym pomóc.
         Na szczęście przyjaciel Xameleona, Cadron, odkrywa zamiary Empilei. Mężczyźni próbują je pokrzyżować, ale Dębski nie pozwala, żeby historia skończyła się banalnie. Wręcz przeciwnie!
Opowiadanie jest zaskakujące. Akcja rozwija się bardzo spokojnie. Z każdym akapitem czytelnik chce więcej. Autor świetnie oddaje klimat zamku Empilei. Z jednej strony przerażający, a z drugiej dość dziwny, wręcz cudaczny, bo kto widział wszystko wyczyszczone na błysk w średniowieczu?
„Duże zmiany w Suidarnae” po prostu się łyka. Ani nie zauważasz, kiedy jesteś na końcu. Chociaż nie jest to powalające dzieło. Po krótkim czasie zapomina się o nim, bo historia nie daje w żaden potężny sposób do myślenia. Ot, idealna na niedzielne popołudnie.


Opowiadanie możesz przeczytać w „Fantastyce” wydaniu specjalnym 3 (56) 2017.  Jest to część cyklu „Rycerz Hondelyk”.

Komentarze