Rozdział 4 Czy to dom?
Mieszkanie było bardzo luksusowe. Nie
największe jakie można spotkać, ale bogato wyposażone. Wszystkie sprzęty miały
najwyższą jakość. Można tam znaleźć trzy sypialnie, każda z oddzielną łazienką,
kuchnię, salon i mały korytarz.
Rose ściągnęła czarne trampki w małym,
jasnym korytarzyku. Było to najskromniejsze pomieszczenie w domu. Wisiał tu
tylko metalowy wieszak, pod którym stała szafka na buty. Naprzeciwko zostało
wmontowane w ścianę lustro bez żadnej ramy.
Dziewczyna nadal trzymała w ręce grubą
kopertę.
Nie umiała zmusić się do schowania jej do plecaka, ale teraz nie miała
wyboru jeśli chciała uniknąć pytań Mistrza.
Szybko wcisnęła papier do przegrody
plecaka i ruszyła do swojego pokoju, który znajdował się na pięterku. Po drodze
rozświetliła całe mieszkanie.
Przechodząc przez salon połączony z
kuchnią omiotła wszystko wzrokiem. Dom wyglądał w porządku. Białe ściany z
wielkim oknem, szare panele, których nienawidziła sprzątać, śnieżne fotele,
tapczan i czarny stolik do kawy. Telewizor przytwierdzony do ściany. Po prawej
kuchnia. Ciemnobrązowe blaty, bladożółte płytki, srebrna lodówka i inne
potrzebne rzeczy były na swoim miejscu.
Łowczyni wparowała do swojego pokoju.
Nie rzuciła plecakiem jak zwykle, ale położyła go delikatnie obok biurka. Pomieszczenie
było najprzyjemniejsze w całym domu. Ściany kolory kawy z mlekiem, jasne,
drewniane meble i wygodne łóżko z kolorową pościelą. Naprzeciwko drzwi było
wielkie okno z widokiem na miasto. Mieszkanie na najwyższym piętrze ma swoje
plusy. Największym zdecydowanie jest widok. Rose uwielbiała siadać na krześle z
nogami na biurku i po prostu patrzeć na ogromne wieżowce i park niedaleko.
Po lewej stała duża szafa na ubrania. Równolegle
do niej stało łóżko. Wystarczyło usiąść po odpowiedniej stronie i można
wybierać ubrania do woli bez wstawania. Po drugiej stronie znajdował się wielki
regał z książkami i wygodny, fotel, który zmieniał swoje kolory zależnie od
temperatury. Tera był słonecznie żółty. Rose sama zaczarowała go w ten sposób.
Często siadała na nim z najróżniejszymi tomami w ręku. Czasem czytała podręczniki
Łowców, czasem opasłe tomiszcza poświęcone Magii przekazywane w jej rodzinie z
pokolenia na pokolenie. Najbardziej jednak lubiła historyjki ludzi. Bawiły ją
wymyślane przez naturalnych opisy stworzeń, z którymi ona sama spotykała się lub
zabijała na co dzień.
Po chwili czarodziejka zauważyła starannie
złożoną kartkę na biurku. Podniosła ją i przeczytała wiadomość od Mistrza.
„Muszę wyjechać na kilka dni. Nie wchodź do mojego
pokoju!
Pieniądze masz w lodówce- wiesz gdzie. Cokolwiek by się
nie
działo nie wchodź do mojego pokoju!
A.”
-Ten
człowiek ma obsesję na punkcie swojego pokoju- mruknęła. Była zadowolona z
takiego obrotu spraw. Może spokojnie przejrzeć zdjęcia i nikt nie będzie kazał
jej iść jutro do ludzkiej szkoły.
Skoro
Mistrza nie ma, nikt też nie zmusi dziewczyny do zostania w domu. Dziewczyna
już miała zamiar zbiec po pieniądze i iść powałęsać się po mieście, ale jej
wzrok padł na leżący obok biurka plecak. Zawahała się. Może już nie mieć okazji
na przejrzenie zdjęć.
Wybrała
zdjęcia.
Wyciągnęła
kopertę i zeszła do salonu gasząc światło w pokoju. Dół nadal był rozświetlony.
Usiadła na jednym z foteli i wyciągnęła zdjęcia. Kopertę odłożyła na stolik.
Oglądała
fotografie pełne pięknych, rodzinnych chwil. W końcu trafiła na kartę z
pamiętnika, którą wcześniej czytała. Zerknęła jeszcze raz na opis jej urodzin,
a potem obróciła stronę. Wcześniej myślała, że jej matka po prostu się
spieszyła i dlatego pismo było niechlujne. Teraz zauważyła, że napisał to
zdecydowanie ktoś inny.
„30 czerwca
Wiem, że
Katherine pisała pamiętnik całe swoje życie, więc
niech i na
tych kartach jej życie się skończy.
Katherine
Powers zginęła 18 czerwca. Zamordował ją demon.
Walczyła
dzielnie, a umarła jak prawdziwy Łowca na Polowaniu.
Cześć
jej pamięci”
„Szkoda,
że nie ma ty nic więcej na temat demona.” Pomyślała Rose. Przyjrzała się pismu,
ale nie rozpoznała go. Kształt liter był podobny do stylu Mistrza, ale Arthur
zawsze starannie pisał każdą notatkę… Może napisał to Mistrz! Dowiedział się o
ich śmierci jako pierwszy, a pismo przecież się zmienia. W ciągu czternastu lat
mógł stać się o wiele skrupulatniejszy w pisaniu.
Dziewczyna
obejrzała resztę zdjęć. Kilka z nich przedstawiało wakacje na Hawajach. Miała w
swoim pokoju fotografie z tamtego tygodnia. Chyba były prawdziwe wszystkie te
zdjęcia. Nawet te z Bradleyem.
Znalazła
też jeszcze parę stron z pamiętnika matki, ale nie było tam nic ciekawego.
Relacja z zabicia stada wyjców, zwykłe dni spędzone na Polowaniu, opis wizyty u
Mistrza… Wyglądało na to, że rodzice i Arthur byli ze sobą bardzo blisko. Matka
opisywała go jako swojego przyjaciela, traktowała go jak brata, ale to chyba
nie możliwe, żeby naprawdę byli…?
Dziewczyna
w zamyśleniu spojrzała przez okno. Zobaczyła miasto nocą. Uświadomiła sobie, że
nie wie, która jest godzina. Włączyła telewizor.
Czwarta
dwanaście rano.
Pozbierała
zdjęcia, włożyła do koperty i wyłączyła telewizor. Właśnie poczuła jaka jest
zmęczona. Dwie doby bez snu dały się we znaki.
Ubrała
piżamę i jakiś czas leżała rozmyślając o wydarzeniach minionego dnia. Bała się
jutra, bo nie wiedziała co ma robić. Bradley. Demon. Pierwszy raz w życiu nie
była pewna swojego życia. Ile z niego okaże się kłamstwem, a ile prawdą?
Odpłynęła
w sen.
Hello!
Witam w kolejnym rozdziale. Dzisiaj tak spokojnie się zrobiło. Ach...
W następnym rozdziale będzie trochę więcej akcji. A w kolejnych!
Dzieje się, oj dzieje!
Zastanawiam się czy chciałbyś rozdziały częściej, czy raz w tygodniu
jest w sam raz? Tak pytam, bo nabieram tempa z pisaniem i przez
jakiś czas rozdziały mogłyby być dwa razy w tygodniu.
Chciałabym poznać twoją opinię na ten temat.
Chcę też wiedzieć co myślisz o Mistrzu i Bradleyu.
Skoro dałeś radę przeczytać, to mam nadzieję napiszesz
też komentarz ;)
Do czwartku
Rozdział bardzo ciekawy. To podejrzane, że Mistrz był w tak bliskich kontaktach z rodzicami dziewczyny. I dlaczego nikt jej nie mówi, jaka jest prawda?
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWszystko tu jest podejrzane xD