A co gdyby...?
Co gdyby II Wojnę Światową wygrali Niemcy? Jak wyglądałby
nasz świat? Jacy byliby ludzie? Czy ktoś walczyłby o wolność?
Odpowiedzi na te pytania próbuje udzielić Amazon Studios w serialu The Man In The High Castle na kręconym
na podstawie książki Man In The High
Castle Philipa K. Dicka.
Atmosfera
strachu i grozy roztacza się wokół mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Z jednej
strony naziści, którzy bez mrugnięcia okiem mordują ludzi, czy raczej
stworzenia, nie pasujące do ich (podobno) idealnego świata. Z drugiej
Japończycy, którzy stwarzają pozory wolności, ale kiedy przychodzi co do czego,
widz ma wrażenie, że w sumie to naziści nie są tacy źli. Na samym środeczku znajduje się jeszcze cieniutki pasek Strefy Neutralnej, powstałej,
aby ludzie nie przekraczali za szybko granic nazistów i Japońców.
Główni bohaterowie aż huczą od emocji. Juliana Crain z
każdym odcinkiem ma do podjęcia coraz trudniejsze decyzje. Nie jest w stanie
przewidzieć wszystkich konsekwencji, stara się przetrwać, ale nie jest to
łatwe. Rzeczywistość niczego jej nie ułatwia, bo przez śmierć siostry zostaje
uwikłana w japońską część rebelianckiej sieci, która stara się przywrócić
wolność, ale po bliższym poznaniu wcale nie jest tak dobra jak mogłoby się
wydawać.
Joe Blake nie ma łatwiejszego życia. Pracuje dla nazistów,
ale po niedługim czasie reflektuje się i próbuje od nich uciec. Nie jest to
łatwe i przyjemne zadanie szczególnie, kiedy w drugim sezonie poznaje swojego
ojca- potężną szychę w nazistowskiej maszynie. Blake chciałby zmienić coś w
otaczającej go rzeczywistości, ale nie jest w stanie. Utrudniają mu to
dodatkowo uczucia do Juliany, którą poznał w Strefie Neutralnej, i której
uratował życie, a także prawda, którą dowiaduje się o sobie samym.
Frank Frink przez rebeliancką działalność swojej dziewczyny
Juliany traci siostrę i jej dzieci. Nie umie poradzić sobie z żalem i przez
całe dwa sezony widz obserwuje jego metamorfozę z uśmiechniętego pracownika
fabryki w… wojownika? mordercę? terrorystę? Nie można jednoznacznie tego określić.
Jedno jednak jest pewne, Frank nie jest tym samym człowiekiem.
Wartym wspomnienia bohaterem jest też Obergruppenführer John
Smith, czyli bardzo ważny członek nazistowskiego dowództwa. Jest przełożonym
Joe Blakea. Z pierwszymi sekundami na ekranie Smith wzbudza nienawiść, która
rozwija się w miarę rozkręcania się akcji. Jednak pewnym momencie w widzu coś
pęka. Zauważa Smitha w roli ojca i męża i są chwilę, kiedy przychodzi ochota,
żeby zacząć rozpaczać. Więcej! Można zacząć nawet lubić Smitha w momencie,
kiedy poznajemy go bliżej. Niestety, ten człowiek jest też nazistą i nie da się
o tym zapomnieć.
Cały serial sprawie, że oglądający mają ochotę zastanowić
się nad sobą, swoimi czynami, a także czynami innych. Czy na pewno wszystkie
uczynki, które wydają się dobrymi, są takie w istocie? The Man In The High Castle wspaniale pokazuje, że nie wszystko w
naszym świecie co wydaje się być białym, takie jest. To co widzimy z zewnątrz,
często okazuje się być zepsute i robaczywe. Jednak często też to, co wydaje się
złe, okazuje się być koniecznością, bo co jest ważniejsze od samego życia? Z
drugiej jednak strony czym jest życie bez wolności? Lub wolność bez rodziny?
The Man In The High
Castle stawia bardzo trudne pytania o moralność człowieka. Nie jest to
serial do zwyczajnego obejrzenia. Po niektórych odcinkach człowiek siada i
zastanawia się, wątpi w siebie i słuszność swojego postępowania, a także swoich
poglądów. Kiedy nadchodzi moment, kiedy trzeba wybrać śmierć Hitlera czy wybuch
III Wojny Światowej, to nie wiadomo już co myśleć.
Poza ważnymi kwestiami trzeba jeszcze przyznać aktorom, że
wykonali świetną robotę. Widz żyje emocjami, czuje to co bohaterowie. Trzeba
tutaj zaznaczyć świetną pracę Rufusa Sewella, który gra Obergruppenführera Johna
Smitha. Wykonał swoje zadanie genialnie.
Fani fantastyki znajdą tutaj również szczyptę magii. Została
ona wprowadzona bardzo subtelnie, a w pełni rozkwita dopiero w drugim sezonie,
więc jest na co czekać.
Serdecznie zapraszam do oglądania tego serialu. Dzięki niemu
można zastanowić się nad własnym tu i teraz. Przemyśleć swoje wartości.
Oczywiście jeśli ktoś pragnie czystej rozrywki, to znajdzie tutaj też dla
siebie pełne akcji sceny, lecz The Man In
The High Castle nie da się oglądać dla odpoczynku. Ja z niecierpliwością
czekam na trzeci sezon, który ma ukazać się już w tym roku J
Przez przypadek weszłam na tego bloga, ale wiem, że zostanę na dłużej!! Uwielbiam czytać. Super książka! ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Mam nadzieję, że jeszcze cię tu zastanę, zapraszam serdecznie :)
Usuń